rokrastynacja – odkładanie ważnych zadań na później – dotyczy prawie każdego. Zamiast zabrać się za raport, nagle sprzątamy biurko, czyścimy skrzynkę mailową albo po raz dziesiąty sprawdzamy media społecznościowe. W efekcie pracujemy pod presją czasu, stres rośnie, a satysfakcja spada. Dlaczego tak się dzieje, skoro wiemy, że to nam szkodzi? Jednym z powodów jest lęk przed porażką. Kiedy zadanie wydaje nam się trudne lub bardzo ważne, boimy się, że sobie nie poradzimy. Podświadomie myślimy: „jeśli nie zacznę, nie będę musiał konfrontować się z tym, że mogę nie dać rady”. Odkładanie staje się więc sposobem na chwilową ulgę, choć w dłuższej perspektywie pogarsza sytuację. Inny powód to perfekcjonizm. Osoby, które chcą zrobić wszystko idealnie, często nie potrafią „po prostu zacząć”. Czekają na idealne warunki, więcej czasu, lepszy nastrój. Problem w tym, że takie idealne okoliczności prawie nigdy nie nadchodzą. Tymczasem większość zadań lepiej jest wykonać dobrze i na czas niż perfekcyjnie, ale z wielkim opóźnieniem – albo wcale. Na prokrastynację wpływa także sposób, w jaki postrzegamy zadania. Jeśli coś wydaje się zbyt duże i niejasne, nasz mózg automatycznie traktuje to jak zagrożenie. Duży projekt warto więc podzielić na małe, konkretne kroki: zamiast „napisać raport”, lepiej zaplanować „otworzyć dokument, spisać najważniejsze punkty, przygotować wstęp” itd. Im bardziej szczegółowy plan, tym mniejszy opór przed działaniem. Pomocne jest też uporządkowanie informacji i ograniczenie chaosu. Kiedy mamy w głowie dziesiątki spraw, łatwo się pogubić i nie wiedzieć, od czego zacząć. Dlatego warto korzystać z narzędzi do planowania – kalendarza, list zadań, aplikacji do zarządzania projektami. Dobrze jest mieć także jedną, uporządkowaną baza wiedzy z notatkami, instrukcjami i pomysłami, żeby mózg nie musiał stale wszystkiego pamiętać. Skuteczną techniką walki z prokrastynacją jest metoda „5 minut”. Polega na tym, żeby zobowiązać się do pracy nad zadaniem tylko przez pięć minut. To na tyle mało, że opór jest niewielki, ale często po tych pięciu minutach wchodzimy w „tryb działania” i kontynuujemy pracę znacznie dłużej. Najtrudniejszy jest zazwyczaj pierwszy krok, a nie dalsza część. Warto też świadomie zarządzać swoją energią. Nie wszystkie godziny dnia są jednakowo produktywne. Dla wielu osób najłatwiej zabrać się za wymagające zadania rano, gdy umysł jest świeży. Rutynowe czynności, maile lub drobne sprawy administracyjne lepiej zostawić na później. Obserwując swój rytm dnia, możesz dostosować do niego plan pracy i zmniejszyć ryzyko odkładania najważniejszych zadań. Na koniec trzeba pamiętać, że prokrastynacja nie jest „lenistwem”, lecz złożonym zjawiskiem psychologicznym. Biczowanie się rzadko pomaga. Zamiast tego lepiej jest z ciekawością przyjrzeć się swoim nawykom, emocjom i przekonaniom związanym z pracą. Małe, konsekwentne zmiany – dzielenie zadań, planowanie, praca blokami czasowymi, ograniczenie rozpraszaczy – mogą stopniowo odmienić sposób, w jaki działasz na co dzień.